Dlaczego powstało stowarzyszenie „Widnokrąg”?
Spróbuję o tym krótko opowiedzieć. Zawsze pociągała mnie muzyka i śpiewanie. Sztuka była dla mnie sposobem na życie. Nie ma chyba człowieka na tym Świecie, który nie szukałby swojego miejsca w życiu. Los chciał, bym uczył się życia będąc osobą niewidomą. W zwykłym życiu nie raz i nie dwa spotykałem ludzi, których reakcje na osobę niewidomą były przeróżne. Niektórzy okazywali przesadną litość, inni przesadną wyrozumiałość, a jeszcze inni niemal zalewali się łzami: „oj, biedny niewidomy, oj biedny”. Przyznacie, że można poczuć się nieswojo. Moja wrażliwość kształtowała się od wczesnych lat dziecięcych, a gdy przyszedł czas dorosłego życia i wyborów wybrałem muzykę i śpiew. Szukałem wokół siebie przyjaznych dźwięków, które pozwalały widzieć i słyszeć to czego inni nie widzieli ani nie słyszeli. W roku 1980 po raz pierwszy spróbowałem swoich sił na dużej scenie, na „Nocnym Śpiewaniu” w Toruniu (impreza z gatunku piosenki turystycznej i poetyckiej). Wygrałem ten festiwal, otrzymałem pierwszą nagrodę za piosenki autorskie.
Od tej chwili coś w moim życiu się zmieniło. Zacząłem brać udział w innych imprezach, zacząłem więcej pisać i komponować. Wkrótce wiedziałem już, że sztuka nadaje sens mojemu życiu. Wiedziałem już, że ludzie chcą moich piosenek, mojego śpiewania, i nie ważne jest dla nich, czy widzę czy nie widzę. W mojej wędrówce zacząłem spotykać rzeźbiarzy, malarzy. Oni wprowadzali mnie w tajemniczy i nieznany dla mnie obszar wrażliwości. Zrozumiałem, że pragnę żyć w taki sposób, aby móc coś powiedzieć innym, aby móc coś znaczyć, aby nie być tylko biednym niewidomym człowiekiem skazanym na litość oraz łaskę i niełaskę innych. Pod koniec lat osiemdziesiątych odkryłem jeszcze jedno swoje przeznaczenie: radio. Zacząłem szkolić w sobie sztukę mówienia do innych. Mój ówczesny szef, redaktor naczelny Polskiego Radia Wrocław, Lothar Herbst, poeta i radiowiec, mawiał: „Musisz mówić w taki sposób, aby każdy, kto włączy radio w trakcie Twojego programu, czuł, że mówisz do niego, że jesteś tam tylko dla niego.” Zgłębiałem więc tajniki zawodu dziennikarza radiowego i czułem się potrzebny innym. W roku 1989 rozpocząłem prace w ośrodku dzieci niewidomych przy ul. Kasztanowej 3a, prowadząc zajęcia muzyczne i radiowe. Wtedy po raz kolejny zrozumiałem, że można przekraczać granice niepełnosprawności realizując cele życiowe poprzez sztukę. Zauważyłem, że dzieci po ukończeniu szkoły, mimo wielu wspaniałych uzdolnień w kierunku wokalnym, muzycznym, aktorskim, dziennikarskim, nie mają możliwości realizowania się w tych kierunkach, ponieważ nie ma nikogo kto chciałby się nimi zająć i im pomóc. Wtedy zrozumiałem, że coś trzeba zrobić. Zacząłem szukać ludzi myślących podobnie jak ja. Jedna z moich piosenek mówi: „Chcę biec do ludzi” i tak właśnie jest – nieważne czy są sprawni czy niepełnosprawni, ważne, że czują jak wiele można osiągnąć poprzez sztukę. Dlatego właśnie powstało stowarzyszenie „Widnokrąg” – aby pokazać, że ci którzy mają trochę trudniej (niepełnosprawni) nie potrzebują litości ani współczucia. Potrzebują za to wyrozumiałości i dobrze ukierunkowanej pomocy. Działania twórcze właśnie uwrażliwiają ludzi. Lansujmy więc hasło „Precz z niepełnosprawnością – niech żyje sztuka”. Myślę, że ludzie muszą umieć na chwile się zatrzymać, by zauważyć że poza sobą i codziennymi problemami jest jeszcze coś. Każdy indywidualnie może sobie odpowiedzieć na pytania „Co?” i „Dlaczego właśnie tak?”
Stowarzyszenie „Widnokrąg” powstało po to, aby dać szanse wielu artystom, którzy są wspaniali, a których nie widać i nie słychać. My chcemy to zmienić.
Z wyrazami szacunku i z poważaniem dla wszystkich, którzy odwiedzą nasza stronę
Leszek Kopeć
Pamiętajcie, najważniejsze jest to, co jest niewidoczne dla oczu.